sobota, 5 września 2015

Radość z małych rzeczy..

    Ponoć szczęścia powinniśmy się uczyć od psów i chyba coś w tym jest. Pies się cieszy chwilą - na spacerze się cieszy ganianiem wiewiórek i ptaków, w domu macha ogonkiem na widok swoich zabawek, cieszy się, gdy widzi swoich domowników i kiedy może za kimś podążać w stronę lodówki, cieszy się leżeniem na trawie czy podglądaniem szczurów w klatce... . Fruzia czasem rano czeka aż się obudzę i gdy tylko otworzę jedno oko (już się wycwaniłam, nie otwieram zbyt pochopnie, jeśli chcę jeszcze pospać :P ) to z radością do mnie podbiega i mam wrażenie, że gdyby mogła to by powiedziała "Jeeeej, wstałaś! Ale fajnie! Chodź się pobawimy, poskaczesz ze mną?!". Chciałabym zaczynać każdy dzień z takim entuzjazmem....i energią.

Oto lista fruziowych radości z ostatnich dni:
1. Ganianie wiewiórek (wiele razy).
2. Zakradanie się do stada ptaków i płoszenie ich znienacka (wiele razy).
3. Bieganie z Tomkiem. Lub do Tomka i z powrotem.
4. Przyjazd do Legnicy i witanie się z rodzicami i Irką (kotem rodziców) ...przez godzinę.
5. Następnego dnia rano witanie się z każdym znowu.
6. Zachęcanie do zabawy 16-letniego Fazika, psa sąsiadów, który próbował się bawić, ale...skończyło się na ganianiu wokół Fazika.
7. Witanie się z pańcią, jak wróciła z ogródka/kuchni na dole/zakupów/łazienki/drugiego pokoju/po przebudzeniu.
8. Wąchanie mięty/malin/jeżyn/pająka na ogródku.
9. Królicze ucho, radość na pół godziny.
10. Bycie w kuchni (po prostu, za każdym razem).






3 komentarze: