niedziela, 15 listopada 2015

Trochę emocji na wieczór...

  Nabawiłam się dziś strachu, kolejny raz!
  Fru wróciła już do formy po operacji, już nawet fartuszek poszedł precz i teraz rozpaczliwie próbujemy nadrobić zaległości ruchowe z tego tygodnia (tak naprawdę to Fru ma takie zaległości, ja tylko udaję ;P ). Postanowiłam wziąć ją na pierwsze wspólne bieganie BEZ SMYCZY (ostatnio sporo spacerujemy bez smyczy - Fru jest posłuszna i sobie na to definitywnie zasłużyła. No ale tak się nieszczęśliwie złożyło, że w pewnym momencie Fru odbiła w bok do jakiegoś psa i mnie zgubiła a ja się spostrzegłam dopiero po chwili. To było najstraszniejsze 10 minut w moim życiu! Jeszcze teraz czuję przyspieszone tętno na to wspomnienie. Na szczęście Fru jest mądralinką i po moich śladach wracała w stronę domu i tam się spotkałyśmy. Poza tym chyba też się nieźle wystraszyła, bo jak mnie zobaczyła to dosłownie zaczęła wyć i szaleć z radości.
  Jutro po pracy kupuję adresatkę.


poniedziałek, 9 listopada 2015

Nadrabiamy!

   Dawno się tu nie logowaliśmy a tyle się pozmieniało! Przede wszystkim Fru jest już po sterylce i ma się dobrze, na razie jeszcze fika w szkaradnym fartuszku w kolorze 'niebieskie moro'. Fru prosiła, aby nie zamieszczać tych zdjęć w necie, bo wstyd :D Więc wrzucam fotkę sprzed sterylki, z pozdrowieniami dla naszych Czytelników :)


   Poza tym mam staż. Fru korzysta z mojej nieobecności i drze na strzępy poduszki z krzeseł. Było niemiło...było kilka cichych dni między nami. Z drugiej strony - cieszę się, że czuje się na tyle swobodnie i ma w sobie jeszcze tyle ze szczeniaka. Ja natomiast ponownie odkrywam w sobie pasję do laboratorium. Jest naprawdę fajnie. Dobrze jest mieć, co robić.
   No i od kilku godzin po raz kolejny jestem ciocią :) Pozdrawiam K&M.
Czy to nie wspaniałe, że życie prze do przodu?
   Z gorszych rzeczy to niestety Siwulka nam się trochę pochorowała, ale nasza ulubiona pani lekarka trochę na to zaradziła i póki co jest dobrze. Siwa jest dzielną seniorką szczurzego rodu i zdaje się nie pamiętać o swoim wieku. Oby tak dalej ;)
  A na koniec, bo obiecałam, zdjęcie moich i Madulki pierwszych drożdżówek ever. Jak tylko się oswoję z nowymi obowiązkami to mam nadzieję, że wrócimy do wspólnego pichcenia :)