poniedziałek, 20 sierpnia 2018

Pies w koszyku

Ostatnio tylko wrzuciłam zdjęcia, ale dzisiaj popełnię post opisujący nasze zmagania z jazdą w koszyku. Otóż już od dawna chciałam znaleźć jakiś sposób, żeby Fru przewozić rowerem, bo piękna okolica, w jakiej mieszkamy kusi do wypadów rowerowych i szkoda, żeby Fru miała to przegapić (no do biegania przy rowerze się na dłuższe dystanse jednak nie nadaje - to nie husky...). Myślałam nad przyczepką specjalną dla psa, gdzie pies ma na pewno więcej wygody niż w koszyku i raczej nie ma możliwości wyskoczenia/wyrwania się, ale to kosztuje ponad 300 zł! Postanowiłam więc najpierw spróbować z oldskulowym koszykiem. Nie miałam wielkich nadziei. Fru jest panikarą i wątpiłam w to, że usiedzi w koszyku np. na wybojach albo gdy zobaczy jakiegoś psa itd. Ale po dwóch kółkach wokół bloku, w celu oswojenia, Fru całkiem nieźle zaczęła się wyluzowywać w koszyku i siedzi tam spokojnie. Póki co raczej staram się wybierać delikatne trasy i nie rozwijamy dużej prędkości, ale Fru świetnie sobie radzi i w ogóle się tym nie stresuje. Zatem zaczynamy już na serio jeździć na rowerowe eskapady, z Fru na czele. Oczywiście to nie jest tak, że ona tylko tam siedzi. Trochę ją wypuszczam, jak jedziemy przez łąki itd. i tak naprawdę świetnie utrzymuje tempo. Dla niej to też frajda, bo ona kocha biegać, ja niestety nie pobiegam z nią za dużo, z innymi psami też bywa ciężko no a aportowanie nigdy nie weszło jej w krew. A teraz ma możliwość :)