poniedziałek, 28 marca 2016

Wiosna!

   Sezon wiosna/ lato 2016 czas zacząć! Fru w wiosennej odsłonie prezentuje się niezwykle szczupło i zgrabnie, ale też jakoś blado :D A zgadnijcie kto strzygł! Chyba sobie dopiszę tę umiejętność do CV :)



piątek, 18 marca 2016

O Fruzi, która jeździła koleją

   Wybraliśmy się na jednodniową wycieczkę do Krakowa :) Fru musi być spokrewniona z psem Lampo, który jeździł koleją :) W pociągu czuła się dobrze i zachowywała bardzo grzecznie (oj tam niewpuszczony konduktor do przedziału...to nic takiego). Zebrała dużo głasków, cmokań i komplemencików. Zdecydowanie cień Fru powiększył się kilka razy :P A po powrocie - miska do dna i w kimę!




czwartek, 17 marca 2016

Nowa zabawka

   Po tym, jak Fru NIESTETY rozpracowała Kulę - Smakulę, potrzebna była nowa, inteligentna zabawka, łącząca w sobie zabawę i jedzenie. Niestety nie znalazłam metalowych, niezniszczalnych kul, więc tym razem wybór padł na taki gryzak. Między szparki ponapychałam kilka psich chrupków i Fru ma zajęcie aż na 20 minut :D





czwartek, 10 marca 2016

Dlaczego warto trzymać zwierzaki w parach?

   Zacznę od tego - oczywiście, że chodzi mi po głowie drugi pieseł, towarzysz dla Fruzi (duet Furia&Afera) :D Marzy mi się taki troszkę większy pies o mentalności pospolitej krówki, który trochę sprowadzi Fru na posłuszną i ułożoną drogę. Nie mam póki co warunków, ale już sobie obiecałam, że kiedyś drugi pies do nas dołączy :)
   Czemu w ogóle o tym myślę (abstrahując od tego, że jestem okropną psiarą i z pewnością kiedyś skończę jak Violetta Villas...) ? Fru jest typową jedynaczką. Przez dłuższy czas mieszkały z nami szczurki, ale już niestety ich nie ma. Widziałam nie raz, jak nawet ze szczurkami Fru nawiązała relację, bawiła się i je zaczepiała. Na każdym spacerze ciągnie niemiłosiernie do każdego napotkanego zwierza, uwielbia się bawić z innymi psami (nawet tymi duuużo większymi) oraz kocha nad życie kotkę rodziców Ircię (czasami nawet ze wzajemnością :D Fruzia i Ircia). W moim domu zwierząt praktycznie zawsze było więcej - obowiązkowy duet kot i pies, co sprawdzało się świetnie i uważam za doskonałe połączenie, różne charaktery i różne style życia, pełen pakiet futrzastej miłości :)
   Dla mnie argumenty są mniej więcej takie:

1. Kiedy jest w domu więcej zwierzaków (oczywiście takich, co się lubią) to podczas nieobecności właściciela nie jest im nudno. Może to zabrzmieć źle, ale w praktyce jest ważne: jak są dwa zwierzaki to można im poświęcać mniej uwagi a nie są "niedopieszczone".

2. Jest coś niesamowitego w tym, jak zwierzęta nawiązują więzi między sobą. Po śmierci naszej suczki Tosi kotka Ircia wpadła w depresję, zrobiła się apatyczna i nie chciała jeść, siadała na schodach i głośno miauczała, jakby nawoływała. Trwało to ponad miesiąc. Koty mojego chłopaka, Kota i Ryszard czasem co prawda na siebie furczą i się gonią, ale nie dalej jak dzisiaj byłam świadkiem, jak Kota czule wylizywała Rysiowi uszy. A już nie wspomnę o moich szczurkach, które praktycznie zawsze spały wszystkie razem, nawet jak poza snem mocno się przepychały.

3. Może niektórym się wydawać, że więcej zwierząt to więcej  obowiązków...cóż, i tak i nie. Różnica między jednym psem/kotem a dwoma psami/kotami polega głównie na ilości jedzenia, jaką trzeba podać i zużyciu worków na kupy/częstotliwości sprzątania kuwety. I tak trzeba gotować żarcie, i tak trzeba wyjść na siq, i tak trzeba ogarnąć kuwetę, i tak jest wszędzie sierść (na każdych eleganckich spodniach). Tak naprawdę ta różnica sprowadza się do kasy. Zwłaszcza uwzględniając porachunki z weterynarzem.....

4. W przypadku psów - nie trzeba się prosić o towarzystwo, dwa psy wybiegają się same. Jednego psa czasem trudno namówić do zmęczenia się (chyba że kocha aportować, wtedy nie ma problemu).

5. Może to naiwne, ale myślę sobie, że w jakimś sensie dwa futrzaki, na jakiejś płaszczyźnie, zrozumieją się lepiej niż człowiek i futrzak. Prawda jest taka, że nawet najbystrzejszy pies nie zastąpi ludziowi ludzia, więc pewnie to działa w dwie strony ;)

6. Ostatni argument jest trudny. Zwierzaki żyją krótko ale ich śmierć bywa naprawdę bolesna dla opiekunów. Łatwiej sobie z nią poradzić, kiedy dom nie robi się całkiem pusty, kiedy ciągle ktoś tupie pazurkami po parkiecie i obszczekuje ruch na klatce schodowej.

   Mój tato jak zwykle stuka się po głowie, jak mu mówię, że będę miała kiedyś drugiego psa (jak chciałam Fru to też się stukał a teraz to jego ukochana pupilka), ale sami widzicie - jeśli tylko kogoś na to stać, to nie ma co się zastanawiać.