sobota, 10 czerwca 2017

Trochę dzisiaj hejtuję...

   Fruzia ma dużo zabawek: sznurki w 3 rozmiarach, kilka pluszaków, kauczukowy kong, kilka innych gryzaków z jakiejśtam naturalnej gumy, gumową kość, kulę smakulę, piłki tenisowe, piłkę gumową, piłkę ze sznurka... ale absolutnie żadna zabawka nie cieszy się takim jej zainteresowaniem, jak szarpak, który sama zrobiłam z dziurawych pończochowatych podkolanówek. Teraz czaję się na zrobienie jej maty węchowej, bo póki co w tej roli występuje mój dywan z długim włosem i ...nie do końca mi się to podoba.
   Tak samo jest z psim legowiskiem...Fru i u rodziców i u nas ma swoje "łóżeczko" ze swoimi kocykami, ma nawet swoją podusię, ale jej ulubione miejsca to moje łóżko (z moim kocykiem) i ewentualnie (zwłaszcza w lecie) podłoga pod stołem, bez żadnych kocyków.
   Fru ma swój dywanik do gryzienia smakołyków i doskonale wie, do czego on służy (jeśli ktoś patrzy). Mimo to, gdy czasem wracam się do domu po coś, to odnajduję ją z kością na dywanie albo na kanapie, o zgrozo!
   Ma swoje preferencje na spacerach - sama wie, gdzie chce iść, ale grzecznie poddaje się moim sugestiom, przeważnie. Nie chce wracać z ogródka i tylko spuszczeniem uszu pokazuje, że owszem - usłyszała moje wołanie, ale póki co ma to jednak gdzieś. Jak powtórzę wołanie odpowiednio dużo razy to w końcu z ociąganiem rusza dupę i przychodzi, ale ma wtedy naprawdę zniecierpliwioną minę... No chyba, że pada deszcz - wtedy na ogródek w ogóle nie chce wychodzić.
   Wykazuje bardzo zmienną tolerancję wobec psów i ludzi. Czasem podchodzi do kogoś najeżona, czasem od razu chce się bawić. Są psy, których z zasady nie znosi (biedny, poczciwy retriver Benek z góry) i chyba nic nie jest w stanie tego zmienić.
   Fru reaguje na moje emocje. Dobrze wie, kiedy można się ze mną bawić bez umiaru i pohamowania (zwłaszcza bez pohamowania zębów) a kiedy trzeba tylko delikatnie się koło mnie położyć. Wie też, kiedy trzeba dać się tak przytulić, że można zostać uduszonym i mimo to się nie wyrywa a nawet potrafi tak ze mną zasnąć (choć ogólnie Fru lubi mieć swoją przestrzeń intymną niezakłóconą).
   Gdy była u rodziców to razem z rodzicami wypracowali sobie zwyczaje, które uwielbiają, jak np. wieczorne wędrowanie do szuflady ze smakołykami z tatą albo podjadanie serka przy śniadaniu z mamą. I z nikim innym.
   Ona naprawdę ma SWOJE PREFERENCJE. Jest indywidualna. Wiadomo, że jest psem i zachowuje się jak pies, w dodatku ma cechy swojej rasy (sznaucerowate) i to wydaje się być przewidywalne, ale ma też mnóstwo swoich własnych cech, wykształconych przez jej życie i tworzących jej charakter. Tak właśnie, MA CHARAKTER. Psy mają charakter. Każdy z nich jest inny. Zupełnie tak, jak my. I mogłabym przysiąc, ze czasami siedzi i się zastanawia. I cośtam sobie myśli w tej małej łepetynce, może nie ubiera tego w słowa ani nie planuje zawiłych intryg, ale hej...ja też bardzo często myślę bez użycia słów (a przynajmniej tych istniejących). Nie wiem, czy, tak ogólnie rzecz biorąc, wierzę w istnienie duszy, ale jeśli my je mamy to psy też je mają. I koty, i szczurki...i pewnie nawet rybki i mrówki. Nie podważam faktu, że my jesteśmy jednak trochę bardziej zaawansowani, ale tym bardziej - to my oswoiliśmy zwierzęta i to na nas ciąży za nie odpowiedzialność. Za myślące i czujące istoty. I w dodatku bezbronne i zdane na nas, przez nas.
Więc niech mi nikt nie mówi, że "to tylko pies". Zwierzęta należą do mojej rodziny i są pełnoprawnymi jej członkami. Wkurzają mnie ludzie, którzy się ze zwierzętami nie liczą. Wkurza mnie też ignorancja.... psy na łańcuchach, mówienie na psy w typie bull "mordercy", niekontrolowany rozród "bo suczka raz musi", pseudohodowle i ludzie, którzy je tworzą, wkurzają mnie właściciele, którzy udają, że to nie ich pies właśnie się zesrał na trawniku pod blokiem, wkurza mnie porzucanie zwierząt a jeszcze bardziej przywiązywanie ich w lesie albo wyrzucanie z jadącego auta.....
   Czemu nikt nie uczy w szkole, że pies to nie zabawka, że w rasach nie chodzi o wygląd, że schronisko jest straszne, że rasowy=rodowodowy, że hodowcy lecą w kulki i tylko ZKwP ma sens, że psu nie wystarczy spacer i miska a na pewno nie buda i łańcuch ??? Przez te braki nawet dobrzy ludzie popełniają błędy. Np. wybierają beagla, bo ładny i zapominają, że to pies gończy, myśliwski... Że biorą tego psa z pseudohodowli, bo dzieci już teraz chcą i muszą albo bo taniej (bo przecież i tak nie zamierzają chodzić na wystawy, to po co im rodowód) albo rozmnażanie (przecież szczeniaki rozdadzą rodzinie i znajomym a suczka raz musi, dla zdrowia..) a sterylizacja jest zła, pies potem jest ospały i tyje (jakoś ludzie nie rozumieją, że dopóki psy nie nauczą się otwierać lodówek to nie są zbyt odpowiedzialne za swoje tycie). I niby czemu te psy mają nie być ospałe i zrezygnowane? Spróbujcie wy jeść tandetne żarcie z puszki albo suche chrupki z supermarketu w kółko i sikać 3 razy o ustalonych porach na, zawsze, tych samych trawnikach. Każda MYŚLĄCA ISTOTA złapałaby depresję w takiej sytuacji i stała się ospała.