niedziela, 15 listopada 2015

Trochę emocji na wieczór...

  Nabawiłam się dziś strachu, kolejny raz!
  Fru wróciła już do formy po operacji, już nawet fartuszek poszedł precz i teraz rozpaczliwie próbujemy nadrobić zaległości ruchowe z tego tygodnia (tak naprawdę to Fru ma takie zaległości, ja tylko udaję ;P ). Postanowiłam wziąć ją na pierwsze wspólne bieganie BEZ SMYCZY (ostatnio sporo spacerujemy bez smyczy - Fru jest posłuszna i sobie na to definitywnie zasłużyła. No ale tak się nieszczęśliwie złożyło, że w pewnym momencie Fru odbiła w bok do jakiegoś psa i mnie zgubiła a ja się spostrzegłam dopiero po chwili. To było najstraszniejsze 10 minut w moim życiu! Jeszcze teraz czuję przyspieszone tętno na to wspomnienie. Na szczęście Fru jest mądralinką i po moich śladach wracała w stronę domu i tam się spotkałyśmy. Poza tym chyba też się nieźle wystraszyła, bo jak mnie zobaczyła to dosłownie zaczęła wyć i szaleć z radości.
  Jutro po pracy kupuję adresatkę.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz