czwartek, 20 grudnia 2018

Święta w Jerozolimie

    Poszliśmy któregoś ciepłego wieczoru na spacer. Przy Bramie Jafy (ang. Jaffa Gate) - najbardziej znanej bramie prowadzącej do Starego Miasta od strony ulicy Jaffy - jednej z najstarszych w Jerozolimie, zupełnie przypadkiem natrafiliśmy na pokaz fajerwerkowy, prawdopodobnie związany ze świątecznym festynem w chrześcijańskiej części Starego Miasta. Świąteczne iluminacje było widać już z daleka, ponad murami Starego Miasta. W środku milion ludzi, kilku Mikołajów, szum i gwar. Nie zabrakło również mieszkańców innych dzielnic - kobiet w hidżabach na przykład. Chociaż poza pokazem i możliwością zrobienia sobie zdjęcia z Mikołajem nic specjalnego się nie działo. Dzień jak co dzień, humusiarnie pełne ludzi, koty na śmietnikach itd.
   Poza Starym Miastem pojedyncze dekoracje pojawiają się sporadycznie. Czekoladowe Mikołaje i bałwanki można kupić w ruskich supermarketach. Poza tym jakoś te świąteczne klimaty nie komponują się ze straganami z soczystymi, kolorowymi owocami, palmami i agawami. A w tle nie słychać nawet Last Christmas...
   Czy mi tego brakuje? Hm. Zawsze lubiłam tę świąteczną atmosferę, chociaż w połowie grudnia już zwykle nie mogłam znieść tych wyświechtanych melodii, światełek, choinek i czerwonych czapek bijących po oczach WSZĘDZIE a zakupy tuż przed świętami to była katorga. W ogóle mam wrażenie, że w Polsce te święta to "zwieńczenie roku" na wielu płaszczyznach. Ludzie stają się nerwowi, chcą nadrobić wszystko, co przez cały rok zaniedbali. Na ulicach korki, wszyscy krzyczą, kłócą się i ledwie wyrabiają. Zimowe przesilenie (w sam raz na małe przeziębionko) wraz z końcem roku (różne sprawozdania i raporty, podsumowania i inne takie - zawodowo i nie tylko) a do tego najważniejsze święta w naszej kulturze - mycie okien i zapomnianych kieliszków, kupowanie prezentów, gotowanie i inne problemy pt. "kto będzie a kto nie i czy się wszyscy zmieszczą". W Izraelu nie ma tej nerwicy i gonitwy. Dla moich "skołatanych nerwów" tutejsza atmosfera to balsam dla duszy. Ci ludzie w ogóle nie sprawiają wrażenia, jakby gdzieś gonili... nie jest to może typowe, charakterystyczne dla basenu Morza Śródziemnego, wyluzowanie. Raczej taki stan pośredni.
















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz